Forum LENIWIEC oficjalne forum
zapraszamy na oficjalne forum grupy Leniwiec - punk, reggae, ska, folk
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy  GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

najlepsze wasze psoty z dzieciństwa
Idź do strony 1, 2  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum LENIWIEC oficjalne forum Strona Główna -> OFFTOPIC
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Mucha
Administrator


Dołączył: 20 Cze 2007
Posty: 309
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Jelenia Góra

PostWysłany: 17 Lis 2009 10:34    Temat postu: najlepsze wasze psoty z dzieciństwa

Kiedyś życie wiodło się na podwórku i nudę zabijało się czasami w przedziwny sposób. Najbardziej z całego dzieciństwa zapamiętałem poniższą psotę.
Rzecz dzieje się gdy miałem około 10-11 lat, 1km od domu na stawach hodowlanych (oczywiście nie wolno chodzić na stawy). Wraz z kolegą idziemy bez celu po grobli i nagle widzimy łódkę. Bawimy się trochę na niej i ku ogromnemu zaskoczeniu odkrywamy, że nie jest przypięta kłódką (zawsze były). Płyniemy (bez wioseł!) na pobliską wyspę. Wracamy i dalej nie ma co robić. Tuż obok łódki leży kilkumetrowa góra kamieni polnych (nie wiem po co) ustalamy, że sprawdzimy ile kamieni trzeba wrzucić by zatopić łódkę (wiem, że głupie ). Wrzucamy kamienie przez około 20 minut z niespotykaną energią. Łódka ma ze 4 metry długości i jest z metalu. Przy każdym kamieniu rozlega się potężny hałas. Dno łódki pokrywa już 15cm warstwa kamieni ale tonąć nie chce. Krótka narada i rzucamy kamienie tylko na rufę. Łódka już prawie tonie a nagle słyszymy warkot silnika i opętany ryk faceta: "skurwysyny! zabiję was!" (wiązanka była znacznie, znacznie dłuższa).
Sytuacja wyglądała następująco: stoimy na grobli - z przodu facet jedzie na nas na traktorze, z prawej strony woda, za plecami grobla (ale traktor by nas dogonił po niej) więc uciekamy w lewą stronę gdzie był staw ze spuszczoną wodą. Zupełnie nie jest nam do śmiechu, osobiście byłem pewny, że ten gość zaraz faktycznie mnie zabije. Facet dalej wygraża nam z traktora ale nie goni nas. Na środku stawu niespodzianka - było tam głębiej i staw całkiem nie wysechł więc uciekamy po łydki we wciągającym mule. Wreszcie docieramy do brzegu czyli do grobli po drugiej stronie stawu a tam uwierzycie czy nie właśnie nadjeżdżał traktorem ten sam gość (oczywiście z okrzykiem "skurwysyny!" na ustach). Niewiele myśląc uciekliśmy przez kolejny wyschnięty staw i musicie mi uwierzyć gość na traktorze znów prawie nas złapał po jego drugie stronie. Za tym drugim stawem były ogródki działkowe - przeskoczyliśmy przez płot, przebiegliśmy przez ogródki, wychodzimy bramką a tam 20 metrów od nas znajomy okrzyk "skurwysyny!" Za ogródkami było już nasze osiedle - rozłączyliśmy się i przeżyliśmy no i pozostało tylko wymyślić co powiedzieć mamie o tym mule na butach i skarpetach.
Grzyby i wojsko:
Pojechałem z tatą na grzyby (chyba gdzieś w zielonogórskie). Tata jak wielu innych mądrych grzybiarzy uważał, że najlepsze grzyby są na poligonach. Chodziliśmy zawsze razem tak by się widzieć ale nie bezpośrednio przy sobie by nie podbierać sobie grzybów. W trakcie zbierania kopnąłem taką dużą płaską korę - patrzę wystaje jakiś fragment czegoś metalowego. Podnoszę korę a tam skarb - około 50-100 lekko zardzewiałych nabojów (wielkość około 5cm). Naładowałem sobie to do koszyka i ledwo go niosąc biegnę pochwalić się tacie. Chciałem to zabrać do domu ale nie byłem w stanie tego dalej nieść więc UWAGA namówiłem tatę by rozpalić ognisko i wrzucić naboje by strzelały. Już sam nie wiem czy ja to dobrze pamiętam ale tata wstępnie się zgodził . Dopiero po chwili się zreflektował i kazał wszystko wyrzucić (o co zresztą miałem do niego wielki żal).
Religia
Religia to oczywiście chyba u wszystkich kopalnia dowcipów. Najlepszy jaki słyszałem nie zdarzył się jednak u nas tylko opowiedziała mi go katechetka, którą poznałem kiedyś w Tatrach.
Kilku uczniów na przerwie zakradło się do jej klasy i chciało ją nastraszyć. Postanowili schować się do skrzyni na mapy i wyskoczyć nagle w trakcie ojcze nasz. Cała klasa i katechetka o niczym nie wiedzieli. W skrzyni zmieścił się tylko jeden chłopak a ci pozostali zrobili dodatkowo mu kawał - położyli bardzo cicho na skrzynię krzesła (tak jak się kładło do mycia podłogi). Zaczęła się lekcja i na hasło "ojcze nasz" gość z gigantycznym hukiem wyskoczył ze skrzyni - katechetka mało nie dostała zawału.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Gosiak
leniwiec


Dołączył: 21 Cze 2007
Posty: 384
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Gorzów/Słupca ;)

PostWysłany: 17 Lis 2009 22:40    Temat postu:

Laughing a ja myślałam, że grzeczny chłopiec z Ciebie był Wink


jako dziewczynka do lat 15 byłam wzorową uczennicą, co roku miałam czerwony pasek i wzorowe zachowanie, więc nie bardzo mam co wspominać Wink esz... a 'żarty' i sytuacje po 15 roku życia są na tyle żałosne, że wstyd to upubliczniać, nożesz Wink Twisted Evil Rolling Eyes
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mucha
Administrator


Dołączył: 20 Cze 2007
Posty: 309
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Jelenia Góra

PostWysłany: 18 Lis 2009 07:56    Temat postu:

ja też miałem przez cala podstawowke same 5 i czerwone paski ale szkola to nie podworko. przypomniały mi się jeszcze takie historie:
MOST
często chodziliśmy przez most po zewnętrznej stronie barierek (około 5m nad rzeką, rzeka po kostki). Pewnego dnia ja akurat szedłem normalnie po chodniku ale kumple za barierką. Trochę ich wyprzedziłem i naglę słyszę za plecami przerażający krzyk RATUNKU! Odwracam się i widzę tylko głowę i ręce kolegi, który wisi trzymając się szczebli w barierce. Znacie te amerykańskie filmy, w których 40Kg dziewczyna wyciąga znad przepaści wielkiego chłopa? Ja wtedy dostałem takiej adrenaliny, że za ręce a potem za ciuchy podciągnąłem go i przetoczyłem przez barierkę. Gość był tak przerażony, że siedział i nic nie mówił. W końcu odzywa się dosłownie szeptem - myślałem, że powie Mucha uratowałeś mi życie - a on cichutko i powoli mówi: Mucha ale ja tylko żartowałem, ja się specjalnie na chwilę powiesiłem
PIWNICA 1
przez kilka miesięcy ja i moi wszyscy kumple ani razu nie weszliśmy do piwnic w jakimkolwiek bloku na osiedlu bo grasowała ŻÓŁTA RĘKA. Nikt z nas jej osobiście nie widział ale wszyscy wiedzieli, że ona tam jest. Do dziś nie wiem jak ona wygląda ani co robiła ewentualnym śmiałkom ale strach był.
PIWNICA 2
w pewne wakacje w jednym bloku w piwnicy była plaga pcheł czy pluskiew czy czegoś takiego (wskakiwały na nogi i gryzły). Jak dziś pamiętam te rozmowy
- ale ty to byś nie wszedł do piwnicy bo się boisz
- ja nie wejdę?!
Wbiegnięcie i wybiegnięcie z tej piwnicy było oznaką największego męstwa
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Eve
Administrator


Dołączył: 04 Lip 2007
Posty: 495
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Lublin / Wawa

PostWysłany: 21 Lis 2009 22:52    Temat postu:

O mamo... To ja bym chetnie posluchala
o historiach innych Czlonkow Kapeli Wink
Hehe Smile

Ja tam takich schizowych sytuacji chyba nie miewalam,
albo skleroza... i juz nie pamietam Smile


Pozdrawiam:
Eve
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Gość






PostWysłany: 21 Lis 2009 23:57    Temat postu:

Ponad dwadzieścia lat temu gdy stary kupił do domu pierwszy kolorowy telewizor marki Helios i był na niego specjalny stojak postanowiłem popisać się przed sąsiadami,którzy oglądali nasz zakup,że zdołam podnieść ten telewizor i potem odłożę go na stojak...niestety przeliczyłem swoje siły i odbiornik zwyczajnie wypadł mi z ręki i zleciał na ziemię...heh kineskop szlag trafił..sąsiedzi boki zrywali ze śmiechu a mina starego w stylu jak wyjdą goście to ciebie zatłukę jak psa była bezcenna...wtedy nie było mi do śmiechu..dostałem po dupie skakanką i pasem strażackim:) ale telewizor naprawili w serwisie w ramach gwarancji(uwierzyli że była to wada fabryczna haha teraz by to już nie przeszło)

Wiele mam tych historii np jak zamiast do szkoły wylądowałem po raz pierwszy w życiu 100 km od szkoły w Warszawie i miałem tam niezłe przygody..lekcje muzyki też były w dechę-gdy z kumplem w ostatniej ławce ''graliśmy'' na instrumentach hehe często w wieku 13-14 lat chodziłem na łąki na piwko w przerwie potem szło się normalnie na lekcje jedna taka głupia franca od polaka sprawdzając prace domowe wyczuła ode mnie i kumpla alkohol zamknęła drzwi od klasy i poszła po pedagog i dyrektorkę jako że nie była to nasza pierwsza przygoda groziło nam usunięcie ze szkoły w ramach desperacji postanowiliśmy wyskoczyć z okna-żeby było ciekawie lekcja była na pierwszym piętrze heh kumpel skoczył pierwszy potem ja okazało się że po skoku lekko na nogę kulałem ale najważniejsze ze tak szybko skoczyliśmy że zapomnieliśmy zabrać ze sobą teczek krzyknęliśmy do kumpli i oni nam je zrzucili jeden z nas miał teczkę niezapiętą i zeszyty i kanapki zaczęły latać haha ale człowiek miał ułańską fantazję....

Z The Billem też mam dwie przygody z 16 lat temu byłem po raz pierwszy na ich koncercie w Pionkach w tym moku co chłopaki z Leniwca grali rok temu na Mikołajkach...wszystko fajnie tylko że pojechałem tam albo w kapciach albo samych trampkach oczywiście bez zgody i wiedzy rodziców wysiadłem stację dalej niż trzeba było(w Pionkach jadąc pociągiem osobowym od Radomia są dwie stacje z Pionkami w nazwie Pionki Zachodnie i Pionki trzeba było wysiąść na zachodnich a tak jesienią musiałem w niecodziennym obuwiu wracać kilka kilometrów)sam koncert świetny,ludzi z 600 osób,popiłem,popaliłem i o północy do domu zawitałem mówiąc starym że grałem w piłkę do tej pory bo strzelaliśmy karne i musieliśmy rozstrzygnąć mecz....

Druga przygoda już nie za dzieciaka 2,5 roku temu byłem na charytatywnym koncercie The Billa w Pionkach tym razem nie w moku a w liceum,w którym uczy Kefir po koncercie była gruba impreza najpierw w okolicach dworca zachodniego a potem w macu (Okoń pewnie doskonale pamiętasz ten bar gdzieśmy pili po waszym koncercie rok temu )gdzie świętowaliśmy 40 urodziny Kefira alkohol lał się strumieniami koło godziny 3.30 przypomniał sobie że na 8 rano ma do szkoły był to piątek) wyszliśmy z baru każdy darł ryja nie wiem czemu chciałem zasadzić kopa w tyłek Kefirowi i miałem takiego pecha że mi but z nogi zleciał i wylądował na gęstym świerku za ogrodzeniem stacji paliw i gazu-kefir poszedł do domu,kumpel narąbany spał na żywopłocie w centrum miasta a ja usiłowałem wejść na to drzewo jakiś cieć wystraszony straszył policją potem wypuścił psa cóż pogodziłem się że do Radomia wrócę w jednym bucie...to była bardzo zimna kwietniowa noc...w pociągu skuliłem nogę pod tyłek gdy kanar sprawdzał bilety a w Radomiu koło godziny piątej rano przez pół godziny szedłem bez buta do domu heh

Dobra tyle na dzisiaj w następnym odcinku napiszę min o wycieczce do Swieradowa i o tym jak chciałem wyprać...psa:)
Powrót do góry
crustofari
Administrator


Dołączył: 18 Cze 2007
Posty: 779
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: jelenia góra cieplice

PostWysłany: 23 Lis 2009 08:38    Temat postu:

simon wysuwa sie na prowadzenie Very Happy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mucha
Administrator


Dołączył: 20 Cze 2007
Posty: 309
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Jelenia Góra

PostWysłany: 23 Lis 2009 14:40    Temat postu:

to z butem najlepsze. ale ja generalnie to mialem na mysli psoty z dziecinstwa a nie po pijaku:)
Tyle osob tu zaglada i nikt nic nie pisze - chyba zlosliwie zapytam - czy wy cale dziecinstwo spedziliscie na forum Wink ?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
SOKÓŁ
bóg leń


Dołączył: 27 Cze 2007
Posty: 814
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: THE ŚVIDNICZANS

PostWysłany: 23 Lis 2009 18:03    Temat postu:

Mucha napisał:
chyba zlosliwie zapytam - czy wy cale dziecinstwo spedziliscie na forum Wink ?


Nie na browarze Laughing Exclamation
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Gosiak
leniwiec


Dołączył: 21 Cze 2007
Posty: 384
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Gorzów/Słupca ;)

PostWysłany: 23 Lis 2009 20:47    Temat postu:

SOKÓŁ napisał:
Mucha napisał:
chyba zlosliwie zapytam - czy wy cale dziecinstwo spedziliscie na forum Wink ?


Nie na browarze Laughing Exclamation

Laughing Laughing w Twoim przypadku, Sokole, bym się nie zdziwiła Wink Wink Wink
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Gość






PostWysłany: 23 Lis 2009 21:09    Temat postu:

Niestety pisząc mega długiego posta o kolejnych moich wyczynach z dzieciństwa komputer odmówił mi posłuszeństwa...może teraz się uda...

W młodości bardzo chciałem mieć pod dachem żywą istotkę pomijam tutaj pająki czające się gdzieś za szafą oraz szczura,który ie wiedzieć czemu latał sobie po moim balkonie na 9 piętrze:))

Niestety moi rodzice nie lubili zwierząt...pewnej pięknej soboty gdy starzy pojechali gdzieś na imprezkę i zostałem sam w domu bardzo się nudziłem,wyszedłem przed blok i tam spotkałem sympatycznego psiaka,któremu miło z oczu patrzyło,wcale ie szczekał i przyjaźnie merdał ogonem..postanowiłem go zabrać do domu,pies jednak nie był taki głupi i nie chciał wejść do klatki wziąłem go na sposób pojechałem windą do domu po ciastka a następnie te rzucałem mniej więcej w odległości kilkunastu centymetrów w ten sposób psa zwabiłem do klatki-później jakimś cudem udało mi się
go zwabić do windy zamknąłem go samego i nacisnąłem 9 piętro a sam po schodach szedłem..zmachany dotarłem do celu tworzyłem drzwi ale pies nie chciał wejść to go siła wziąłem...gdy pies znalazł się u mnie zauważyłem ze bardzo się drapie pomyślałem trzeba by go zaciągnąć do wanny i porządnie umyć niestety gdy włączyłem wodę w prysznicu pies uciekł i wtedy wpadł mi do głowy szatański plan wykąpię go w pralce a w zasadzie go odwiruję niestety psiak za żadne skarby nie chciał dobrowolnie wejść do bębna pralki gdy chciałem mu w tym pomóc pogryzł moją rękę do krwi i zaczął uciekać po chwili chyba ze strachu zsikał mi się na korytarz czym mnie doprowadził do takiej złości że postanowiłem go wyrzucić w reklamówce z balkonu na 9 piętrze...pies widząc co się święci wskoczył na klamkę i korzystając z faktu że nie zamknąłem drzwi na zamek otworzył drzwi i w popłochu zaczął uciekać po schodach szczekając przy tym bardzo głośno..odpuściłem mu a sam w miejsce kałuży jego szczochów stare gazety:)

Drugie zdarzenie może mniej śmieszne miało miejsce jakieś 20 lat temu gdy jako smyk bawiłem się u mnie w domu z sąsiadem,który był o rok ode mnie starszy..Wojtek bo tak miał na imię ten mój koleżka bawił się moją nocną lampką,zapalał ją i gasił co chwila,kręcił ją na wszystkie strony,tak mnie to w pewnej chwili wkurzyło że wziąłem do swoich rąk nożyczki i przeciąłem kabel od lampki znajdujący się w gniazdku..jak mnie prąd kopnął a włosy stanęły dęba nie obeszło się
oczywiście bez wywalenia korków...

Kończę mój drugi wpis w tym temacie...następnym razem przeczytacie jak zatrzymałem pociąg osobowy relacji Radom-Warszawa Wschodnia oraz o moich przygodach z materiałami pirotechnicznymi:)hehe
Powrót do góry
Mucha
Administrator


Dołączył: 20 Cze 2007
Posty: 309
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Jelenia Góra

PostWysłany: 24 Lis 2009 07:53    Temat postu:

simon napisał:
...następnym razem przeczytacie jak zatrzymałem pociąg osobowy relacji Radom-Warszawa Wschodnia oraz o moich przygodach z materiałami pirotechnicznymi:)hehe

jeśli w trzecim odcinku napiszesz, że wysadziłeś dynamitem tory to przyjmujemy cię do kapeli Smile
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Okoń
leniuszek


Dołączył: 28 Wrz 2007
Posty: 60
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Cieplice Śląskie Zdrój

PostWysłany: 24 Lis 2009 17:41    Temat postu:

Mucha napisał:
to z butem najlepsze. ale ja generalnie to mialem na mysli psoty z dziecinstwa a nie po pijaku:)
Tyle osob tu zaglada i nikt nic nie pisze - chyba zlosliwie zapytam - czy wy cale dziecinstwo spedziliscie na forum Wink ?

po prostu nikt nie jest taki zakręcony jak Ty Zbychu Twisted Evil
miałem kilka przygód za małolata.... jedna z moich ulubionych... Smile jeszcze nawet nie chodziłem do szkoły tylko do przedszkola.
Nasze osiedle było wtedy w trakcie budowy a wiadomo-budowa to najlepszy plac zabaw.
No i razem z kilkoma kumplami spędzaliśmy tam większość wolnego czasu.
Pamiętam że stała tam taka olbrzymia betoniarka ( większa niż takie co to się w NOMI czy innym markecie kupuje.... No i oczywiście postanowiłem do niej zajrzeć... podstawiłem sobie jakieś cegły czy pustaki no i wdrapałem się na nią. I w tym momencie ta moja misterna budowla po której się wspinałem rozsypała się w mak a ja... wpadłem do betoniary Smile
na szczęście był ze mną Zbyszek G. potocznie zwanym Zybi i za kołnierz kurtki mnie wytargał ze środka Smile
to co miałem po tym wszystkim na chacie możecie sobie tylko wyobrazić.... ja cały w betonie, ciuchy też .... staruszkowie nie byli zachwyceni....
a druga z moich ulubionych historii to taka.... (a właściwie dwie w jednej);
kto z was puszczał "bączki" z mieszanką saletry i cukru pudru? Bo ja oczywiście TAK!!! Smile Wraz z moim niestety ś.p. kolegą Darkiem pstanowiliśmy puszczać je z parapetu z okna.....
Finał był taki że podpaliliśmy nową firankę mojej mamie Smile
po szybkim i skutecznym Wpier..... wynieśliśmy się na podwórko....
no i tam oczywiście drugi straszny strzał.... Mój kolega Baltazar przyszedł do nas w nowych (Fioletowych-może z GS-u) spodniash dresowych. A my z Darkiem sprawdzaliśmy czy nasza mieszanka wypali na wylot dziurę w desce grubej mniej więcej na 5-7cm.
no i wszystko szło ok. do momentu kiedy jakiś przechodzień puścił w naszą stronę wiązankę w stylu o jakim pisał Mucha w swojej opowieści.
Ja - wystraszony na maxa nie wiele myśląc chciałem zagasić to nogą (stopą w bucie ) nie jak Simon Smile Smile
Jeśli ktoś z was w dzieciństwie lub póżniej na chemii w szkole bawił się saletrą to pewnie zauważył że podczas palenia topi się ona i zamienia w płynną płonącą gęstą ciecz....
No i oczywiście najbliżej stał kolega w nowym dresiku i przyjął na te cud spodenki większość z tej saletry co to ją zagasić próbowałem... Smile
z dresików zostało autentyczne sito.... Smile
Lanie dostaliśmy obydwaj, on za zniszczenie nowego dresu a ja za to że po pierwszym nieudanym motywie z firanką nic mi to do myślenia nie dało...
Gdybym wtedy wiedział że 15 lat póżniej trafię do bataliony saperów....


pzdr a jak jeszcze mi się coś przypomni to napiszę Twisted Evil
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mucha
Administrator


Dołączył: 20 Cze 2007
Posty: 309
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Jelenia Góra

PostWysłany: 25 Lis 2009 10:12    Temat postu:

BetonPunk!
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Gość






PostWysłany: 25 Lis 2009 19:38    Temat postu:

Witam widzę że jestem waszym bohaterem:)

To czas na trzecią opowieść z dzieciństwa...

Mieszkałem w Radomiu na dzielnicy Nad Potokiem w pobliżu łąk gdzie znajdują się tory kolejowe,którymi jezdzą pociągi na Warszawę oraz Pionki/Dęblin/Lublin...któregoś dnia z kumplami nudziliśmy się wyjątkowo a przestały nas kręcić rzuty kamieniami w przejezdzające pociągi postanowiliśmy zrobić coś wyjątkowego i zatrzymać pociąg w tym celu na tory kładliśmy wielkie gałęzie drzew dodatkowo gdy tego nazbieraliśmy dosyć dużo podpaliliśmy drzewka i czekaliśmy na pociąg nie minęło 3 minuty a tu jechała osobówka do stolicy gdy maszynista zobaczył przeszkodę włączył przerażliwą syrenę i zaczął hamować jednak nie udało mu się zatrzymać składu i wjechał w gałęzie po chwili jakieś 150 metrów od pociągu zobaczył śmiejących się smarkaczy i ruszył za nami jednak my lepiej znaliśmy okoliczny teren i udało nam się uciec bez konsekwencji...

Co do przygód pirotechnicznych miałem ich kilka...pierwsza podobna do Okonia gdy jeszcze nie było sklepów z fajerwerkami jedyną atrakcją była saletra która mieszałem nie z cukrem pudrem lecz ze zwykłym cukrem w proporcji 1:1..potem taką mieszankę wkładałem do nakrętek po wódce robiłem w nich dziurkę na zapałkę podpalało się taki specyfik rzucało z wysokości i bączek leciał niczym meteoryt hihi...
Niestety ja raz za późno rzuciłem bączka z pokoju przez otwarte okno w pokoju i poczułem ból w ręce i kapsel wylądował na moim biurku wypalając niezła dziurę w nim przez miesiąc udało mi się to zakrywać książkami zeszytami ale gdy się wydało pasek poszedł w ruch...

Inna przygoda z pirotechniką miała już miejsce gdy w Radomiu niedaleko dworca pkp obok starej składnicy harcerskiej otworzyli pierwszy sklep z artykułami pirotechnicznymi..wielką furrorę robił taki pasek z około 100 maleńkimi petardami na lont,które były połączone ze sobą odpalony w całości przypominał strzały z kałacha:)jednak ja zyletką oddzielałem każdą petardkę i wkładałem do pudełka po zapałkach i tak strzelałem pojedyńczo z tych petard..cały łańcuch kosztował bardzo mało to koszt takiej jednej petardki to był z jeden grosz hehe..żeby uderzenie było lepiej słyszalne odpalaliśmy je na klatce,w windzie czy też wkładaliśmy do otworu w trzepaku..jednak do czego innego zmierzam pewnego sylwestra byłem sam w domu,rodzice bawili się u sąsiadów a ja z kolegą Michałem od wieczora odpalaliśmy te petardki ode mnie z kuchni..w pewnym momencie skończyły nam się zapałki i odpalaliśmy je od kuchenki gazowej niestety raz nie zdążyłem wyrzucić petardy,która wybuchła w moich rękach to był mały ładunek nic mi się nie stało pamiętam tylko że płakałem i darłem się na cały blok uwaga cytuję ''gaz mnie kopnął'' kolega płakał ze śmiechu a gdy poleciałem na górę do rodziców tym samym tekstem rozbawiłem wszystkich imprezowiczów,bo jak może człowieka gaz kopnąć,prąd tak ale gaz?Smile

Trzecia sytuacja to również zniszczenie przez petardę tym razem dużego pokoju...w sklepie pirotechnicznym była do kupienia taka ''żabka'' czyli zielona kwadratowa petarda odpalana na lont,która po każdym wybuchu robiła skok około 25-30 centymetrowy i kolejny raz wybuchała i skakała...w sumie było 5 wybuchów i cztery skoki...jedną z nich odpaliłem na balkonie w obecności ojca niestety żabka w drugim skoku wskoczyła nam do chaty i dwa razy tak walnęło w pokoju i wypaliło nam nawierzchnie na podłogę 20 centymetrów i żabka by wskoczyła na kabel od wideo...jak pech to pech...

Tyle na dziś moi mili następnym razem przeczytacie o tym jak w wieku 14 lat przez własną głupotę zabiłbym człowieka oraz o tym jak podłożyliśmy ładunek wybuchowy pod wiadukt...
Powrót do góry
Bronek
leń


Dołączył: 02 Lis 2008
Posty: 205
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Zielona Góra

PostWysłany: 26 Lis 2009 14:30    Temat postu:

Okoń napisał:

Lanie dostaliśmy obydwaj, on za zniszczenie nowego dresu a ja za to że po pierwszym nieudanym motywie z firanką nic mi to do myślenia nie dało...


Zamiast coś wysadzać mogliście zająć się czymś pożytecznym np. destylacją Laughing
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum LENIWIEC oficjalne forum Strona Główna -> OFFTOPIC Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony 1, 2  Następny
Strona 1 z 2

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group
Regulamin